Życie poddaje nowe tematy, ale z opóźnieniem. A kiedy już temat się
pojawi, to tak intensywnie, że nie ma czasu na pisanie. Takim tematem są
święta.
Słyszałem fragment rozmowy dwóch
kobiet w autobusie:
– Ty wiesz, jak ja tych świąt
nienawidzę!
– Aż tak? Dlaczego?
– Bo jak pomyślę, jak ci faceci
zasiendo za stołem i tylko czekają, jak im się wszystko poda, to mi się
wszystkiego odechciewa. A wcześniej posprzątać, zakupy zrobić, załatwić…
Więcej moje gumowe ucho nie
wyłapało. Nawet mogłoby, ale się zamyśliłem. Padło słowo „faceci”, którego
notabene nie lubię, podobnie jak słowa „laski” – zamiast dziewczyny.