środa, 25 czerwca 2014

Czas dany i zadany

Piszę: to tylko kilka przebłysków zdarzeń, które minęły jak sen razem z długim weekendem i moim drugim Dniem Taty. Przytrafiły się, a nie musiały – to chyba powód do zadowolenia.

— Sześć złotych opłata jednorazowa. – Tonem niemal szarmanckim, z lekkim akcentem „warsiaskim” powiedział pan parkingowy. Spojrzałem na jego jaskrawożółtą kamizelkę, a potem jego twarz, na której zachodzące słońce znaczyło każdą zmarszczkę. Wyglądał na emeryta, który dorabia sobie tutaj, przed Teatrem Powszechnym, ale ta banalna sytuacja skrywa strasznie ciekawą historię jego życia, którą chętnie bym usłyszał.

Wysupłałem z kieszeni piątkę i jedynkę – właśnie wszystko, co przy sobie miałem. I nie było mi wcale żal, zwłaszcza że

piątek, 13 czerwca 2014

Rety, cztery!

Zajawkę zwykle piszę na końcu, jakby streszczenie. Ale tym razem potrzebuję zbudować odpowiednie napięcie już od pierwszych chwil czytania. Bo mam do powiedzenia coś naprawdę ważnego. Lepiej usiądźcie…

Obiecywałem tydzień temu… - ojej, to już tydzień minął?? Doprawdy… Tak, obiecywałem naprawdę sensacyjny temat. Tak sensacyjny, że nawet musiałem zapytać A., czy mogę o tym napisać, czy już? Mogę powiedzieć wszystkim? Bo rodzina już wie… Pewnie już się domyślacie. Będzie nas czworo! <oklaski>

Czasem zdarzają się w życiu takie rzeczy, które umilają odpowiedź na pytanie „co tam u ciebie” – często kurtuazyjne i kłopotliwe zarazem, bo zmusza do pogrzebania w pamięci i – co gorsza – zastanowienia się, co

piątek, 6 czerwca 2014

Przygody z samochodem

Im więcej masz rzeczy, tym więcej troski. Ta zasada znajduje najpełniejszy wyraz w… samochodach. I nie chodzi tu tylko o koszty utrzymania, stres kupna, sprzedaży. A „koszty” wożenia ze sobą dziecka?

Przyjechali od razu, jeszcze tego samego dnia, w którym zadzwoniłem pod numer wsunięty za wycieraczkę. „Właścicielu! Kupię to auto!” Entuzjazm oferty absurdalnie kontrastował ze rdzą, pożerającą progi mojego szesnastoletniego Nissana. Znajomy przestrzegał mnie przed takimi typami, żeby im nie sprzedawać, bo oszukają, nie przerejestrują, kłopotów narobią. Ale cóż, czy miałem wywieźć na złom? Nieszczęśliwa (bo już niekochana), biała skorupa stała bez ruchu pod moim oknem od lutego i żałośnie pokrywała się warstwą spadających kwiatostanów, tudzież ptasimi kupami, a akumulator nieodwołalnie stracił jakąkolwiek chęć i zapał do współpracy z rozrusznikiem.