niedziela, 28 maja 2017

Omlet

- Cała tajemnica jest w tym, żeby wlać go na rozgrzaną patelnię, żeby ta pierwsza warstwa natychmiast się ścięła. - Powiedziała A., patrząc jak rozgrzewam masło. Ciasto z jaj, bananów, mąki i mleka czekało rozrobione.
- Aha, znasz się na tym...
- A żebyś wiedział.
- A czy ja mówię, że nie?
- Robię takiego omleta codziennie od trzech lat. - Uśmiechnęła się.
- No, raczej nie aż tak, że codziennie.
- No dobra, co drugi dzień...
- "Dwieście omletów rocznie". - Zacząłem żartować, wczuwając się w A. - "I co ja z tego mam..." - Nie był to bardzo śmieszny żart, nikt się z niego nie śmiał, nawet ja sam. Ale wtedy stało się coś jakby bardzo w kontekście - ni stąd, ni zowąd pochodzi U. i mówi do A.:
- Kocham cię!
A kucnęła i spojrzała na U.
- Ja też cię bardzo kocham.
A ja... wylałem omleta na patelnię, uśmiechając się ukradkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz