piątek, 16 czerwca 2017

Benio

A. z An. odwiedzają (pra)babcię Z. w szpitalu. Ja z dziećmi ruszamy samochodem dalej, na Pole Mokotowskie. Plan jest prosty: zaliczamy wszystkie zabawki na placu zabaw, a potem idziemy wrzucać kamienie do jeziorka ("nie, Filu, nie cegły ani kostki bauma, chociaż wiem, że te są najfajniejsze, bo największe"). U. na fali jakiejś ekscytacji ogłasza z tylnego siedzenia:
- Jesteśmy bracia Rożek!
- Bracia Rożek? - te koziołki z waszej ulubionej bajki o złym trolu?
- Taak!
- A jak wy się nazywacie? Ty jesteś Bysio, Berti, czy Benio?
- Ja jestem Bysio!
- A Filo?
- Filo jest Berti.
- A przecież Filo jest starszy i większy - tak jak Bysio, to może... on jest Bysio, a ty Berti?
- Tak.
- Brakuje tylko małego Benia.
- Tak?
- Tak, ale moglibyście przecież mieć jeszcze małego braciszka albo siostrzyczkę. Jak by to było, gdyby was była trójka rodzeństwa, a nie dwójka?
- Nie żartuj tak, tato.
- He, he. Nie żartuję. Przecież mama mogłaby mieć jeszcze jednego dzidziusia, co? Co wy na to? - Fi. wciąż milczy. U. odpowiada, ale zupełnie wymijająco:
- Pomyślimy o tym, tato.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz