czwartek, 29 czerwca 2017

Pozytywnie

Jechałem rowerem i postanowiłem mieć tego ranka same pozytywne myśli. Rozglądałem się dokoła i dostrzegałem wszystko, co dobre, ładne, przydatne, mądrze pomyślane. I mówiłem:
- O, i tu dobrze to zrobili, to skrzyżowanie, nareszcie naprawdę dobrze wyprofilowany zjazd na jezdnię.
- Świetna sukienka, piękny kolor. - Jaskrawy lazur.
- Fachowiec! - Tak mi się skojarzyło. Facet ma taką ciekawą twarz i to jedno słowo mi pasowało.
- Jakie ruchy, ładny chód!
- Ładny kask dla córeczki. - Dziewczynka w rowerowym foteliku miała na głowie małą łąkę.
- U, jak profesor. - Szykowna marynara powiewa w pędzie powietrza podczas jazdy.
- Okazała torba! - Wielka, płócienna, wzorzysta.
- Nieźle dziewczyna popyla. - Mknęła i wciskała pedały jak sam diabeł.
- Jaka ładna tu ścieżka, równiutka i wiatr w plecy.
- O, ładnie panowie pracują. - Robotnicy oczyszczali park, w tym ścieżkę rowerową, odgarniając gałęzie i tnąc grubsze konary, zwalone przez wczorajszą burzę. Rychło w czas.
- Świetny stanik! - Z rodzaju tych sztywniaków lub - jak mówią - puszapów, które niekoniecznie, niestety, zdradzają kształt swej zawartości, ale za to ładnie pierś modelują, o ile są dobrze dobrane. Tak mignęła mi figura w białym, obcisłym tiszercie.
- No, jakie karczycho! - Zgrabnie umięśniony facet pochylony nad kierownicą swego roweru wydawał się jeszcze bardziej zwalisty niż w był rzeczywistości.
- A pani wygląda... perfekcyjnie.
- Doskonała koszula, pożyczysz? - Facet w dopasowanej flaneli w odważnych kolorach.
Zapamiętałem się w tym tak, że aż sam się sobie dziwiłem, gdy po dłuższej chwili takiej komplementującej jazdy złapałem się na nietypowej reakcji. Czekałem właśnie na włączenie się do ruchu, gdy wtem... z lewej nadjeżdża samochód - ten staje, a ten przed nim "zaspał" i nie rusza; kierowca zapalał papierosa, czytał smsa lub coś równie głupiego, co nie usprawiedliwia gapiostwa. Kierowcą tego auta z tyłu była kobieta w średnim wieku, która w grymasie pogardliwej złości rzucała jakieś przekleństwa i z pasją złorzeczyła temu z przodu. Było w tym sporo przesady - jak się tak z boku spojrzało. Wyglądała komicznie - jak w niemym filmie, zamknięta, wyciszona z czterech stron szybami. Tylko jej twarz - karykatura samej siebie - ujadała zawzięcie. Pomyślałem: - "Niezła gęba!" - I uśmiechnąłem się do siebie. Naprawdę była niezła, była doskonałą egzemplifikacją "gęby"! Niosła w swym wyrazie tyle gębowatej pyskowatości i prostego chamstwa, że aż mi zaimponowała. - "Naprawdę!" - Pomyślałem. - "O wszystkim da się powiedzieć coś dobrego". Nawet ten autobusiarz, który - gdy piszę te słowa - rzuca mną jak kartoflem, budząc w ten sposób moją dziką nienawiść, przynajmniej... dojedzie szybciej na miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz