wtorek, 27 czerwca 2017

Spirala

- Ulciu, trzeba ci zmienić pieluchę i umyć przy okazji. - Zapowiada A.
- Nie chcę zmieniać pieluchy.
- Ale córuniu, śmierdzisz siuśkami.
- Mamo, nie żartuj tak.
Inna sytuacja:
- Tato, ja na koniku, a ty na ptaszku! - Rozporządza U. - Patataj!
- Dobra! - Zgadzam się. - Ulciu, teraz jestem przed tobą! - Krzyczę, sadowiąc się na kurczaku przymocowanym do sprężyny. Ruszam, to znaczy kiwam się. Kurczak zwrócony jest w tę samą stronę, co konik, ale rzeczywiście, parę metrów dalej, przed U. - I nigdy mnie nie dogonisz! - Dodaję głośno, z większą jeszcze dozą absurdu.
- Ha, tato! - Odkrzykuje mi U. zza pleców. - Zaraz się przekonamy, że to tylko żarty! Ha, mamo! Tata tylko tak żartował!

Tylko tak żartowałem. Powinność i wyobrażenie mieszają się przedziwnie z tym, co jest; świat realny - ze światem domysłów, domniemywań i zasad. To tak, jak dziś, gdy jechałem na miasto, załatwić służbowo pewną sprawę. A oczy moje samorzutnie zwracały uwagę na ładniejsze dziewczyny. Kontrolując się bądź co bądź, jednak odczuwałem ogromną łapczywość swojego postrzegania tego piękna. Nieopanowanie - na czym to polega? Zacząłem się zastanawiać, jak jestem zrobiony w środku - w duszy i zmysłach: stworzony do zachwycania i wychwalania - te dwa instynkty potęgują się i wzajemnie napędzają. Folgować im, by niosły dokąd chcą? To szaleństwo. Tak, wyobrażam sobie siebie jak w klatce - bardzo sugestywne odczucie. I co by było dalej? Gdybym tak pozwalał sobie pożądać coraz silniej; pomieszanie coraz to większej przyjemności z poczuciem, że coraz mniej to kontroluję. I coraz dalsze widzę granice przyzwoitości.

Albo folgować inaczej - tylko tam, gdzie ster ustawię? Tak postanawiam, więc uwielbiam w myślach Boga, potem już myśli są na ustach. Idąc ulicą, śpiewam. Wtedy już rozumiem całą różnicę: uwielbiać Stwórcę, czy stworzenie? Oto wybór, nic więcej. Że są zboczeńcy, chciwcy i inni - zapomnij. Są tylko tacy, którzy czczą bożki. Obiekty pożądania - nie tylko, biorąc przedmiotowo, ładne kobiety - ale wszystko, co można mieć i przyciąga wzrok - to tylko stworzenie. Spirala pożądania tych rzeczy zawsze będzie absurdalna - jak ten konik, który kołysze się, próbując dogonić ptaszka - oba przytwierdzone na sprężynie do podłoża; rozchwiane, rozkołysane w sposób szalony. Niech mi ktoś wtedy powie, że śmierdzę. - "Nie żartuj tak". - Tyle odpowiem. Za to uwielbienie Stwórcy - wynosi całą psyche w spiralę zupełnie zdrową i fantastyczną, którą tylko liznąć i... nie chce się kończyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz