sobota, 16 lutego 2013

Ja wam pokażę


Z niecierpliwością oczekuję tych przełomowych chwil, które pozwolą mi powiedzieć: - Tak, stało się, doświadczyłem tego, przetrwałem, kocham sobie nadal i wcale nie popełniłem tych wszystkich błędów, o których żeście wszyscy opowiadali. -
To, co się mówi wokoło, dostarcza wielu takich przestróg, na przykład:
- aaa, jak miną dwa lata twojego związku, to emocje opadną i zacznie się ta... prawdziwa, powszednia miłość,
- aaa, jak się ożenisz, to dopiero się zacznie "docieranie",
- aaa, jak jeszcze się nie pokłóciliście, to nie możecie być pewni że tworzycie silny związek,
- aaa, jak ci się urodzi dziecko, to już nie będziesz miał swojego życia.
I tym podobne, i tak dalej... - E, tam - myślę - nie warto się przejmować. Trzeba żyć cichym życiem, robić powolutku swoje, dziękować Bogu, ufać Mu, że wszystko będzie dobrze i dziękować za to, co już jest dobrze. Na razie nie zauważyłem, żeby emocje miały opaść, zamiast docierania jest piękne dopasowanie, a kłótni - takich z krzyczeniem albo milczeniem albo fukaniem na serio - jak nie było, tak nie ma. Chwała Bogu za to. I chwała Bogu za A., która jest wzorem łagodności.
Ja wam pokażę - napisałem w tytule. Tak, mam nadzieję, że pokażę, ale czy to będzie moja zasługa, że wszystko dzieje się dobrze, że nie ma we mnie złości, nienawiści, że umiem się zatrzymać i przeprosić, zanim będzie za późno, że mam chęć, by czynić dobrze, by kochać? To zasługa Boga i... o tym w następnym wpisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz