czwartek, 10 października 2013

Już tatuś dobrze wie



Że wszyscy mamy potrzeby, nie tylko dzieci – to oczywiste. Mówimy: – Tyle że dziecko głośniej o nich zawiadamia, bo też nie potrafi samo ich zaspokoić, a dorośli – to co innego. – Czy rzeczywiście?

Niedawno pisałem o tym, że z własnej relacji z dzieckiem można się wiele nauczyć o tym, jak Bóg patrzy na nas, co może myśleć, czuć, planować, dawać… – z tym oczywistym zastrzeżeniem, że Ojciec w niebie jest wzorem – wielo, wielokrotnie lepszym i większym niż każdy ojciec ziemski. „Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą.” (Mat. 7:11, BW)

Ale to nie jest zadanie arytmetyczne, porównanie Ojca i ojca. Ani filozoficzne. To raczej zadanie, jakie jest przede mną, właściwie na każdy dzień. Poza tym, ten duży Ojciec nie opiekuje się tylko dziećmi i młodzieżą. Każdy, bez względu na wiek, może stać się i poczuć Jego dzieckiem. A co z tego wynika?
Właśnie wczoraj byłem mocno sfrustrowany, bo komputer, na którym montuję audycję, pracuję, zawiesił się. Zawieszał się po każdym resecie, tak że system niby to wstawał, ale tak, jakby nie chciał, jakby sobie umyślił, że dziś ma leniwą sobotę i wprawdzie obudzi się, ale pracować nie zamierza. I to już nie pierwszy raz się zdarza! Zrobiłem już wszystko, co potrafiłem, żeby tak okropnie nie zamulał, jak mówią informatycy. Otworzyłem drugi komputer, gdzie montować nie mogę, bo nie mam odpowiedniego programu i na nim już zacząłem wyszukiwać, ile to kosztowałby mnie nowy. Nowy, ach, nowy! Nie laptop, tylko stacjonarny, no i z dużym ekranem. A może pecet jak iJabłko – komputer i monitor w jednym? Aj, aj, lubię nowe rzeczy. Ale zanim kupuję, zawsze myślę: czy to jest mi naprawdę potrzebne, czy może obędę się z tym, co mam i jak sobie radzę z tym, co mam. Ile zaoszczędzę czasu i pieniędzy z nową rzeczą przez wydanie czasu i pieniędzy na kupno nowej rzeczy?

Tak sobie rozmyślałem, wertując listy najpopularniejszych pecetów i sumując koszty. Do tego chciałbym mieć nowy Adobe Audition, Office 2010… Och, razem to będzie ponad tyle i tyle! Nie, nie mogę tyle wydać. To znaczy mogę, ale czy mogę?? I zacząłem się szczypać, zanim jeszcze wybrałem, co bym tak naprawdę chciał. I wtedy… przypomniałem sobie pewne dobre pytanie, które już nieraz pomogło mi podjąć decyzję w podobnej sytuacji. Pytanie, które nie rozwiązuje niestety dylematów wszystkich ludzi, ale tylko tych, którzy są dziećmi Boga i żyją dla Niego: - Czy Tata chce, żebym sobie ten komputer kupił? Czy on również chce, żebyś w ten sposób wydał pieniądze i ułatwił sobie życie, a może ma inny, lepszy plan, o którym na razie nie wiesz. W skrócie: czy to jest Jego wolą? Bo jeśli jest, to mogę spokojnie wyrzucić setki, nawet tysiące złotych, pewny, że nie robię nic głupiego, a jeśli mi zabraknie na zaspokojenie innych potrzeb, to już Tata się o to zatroszczy. Nie, nie żartuję. Bóg jest żywy i potrafi robić takie rzeczy, nawet więcej: On to robi. Zaspokaja nawet więcej potrzeb, niż te podstawowe.

Z drugiej strony, przy tym całym zaufaniu do Taty, warto się czasem skupić właśnie na tych podstawowych potrzebach. Bo jeśli zbyt wiele pragnień staje się moimi „potrzebami”, to ja sam staję się nieszczęśliwy, bez względu na to, czy potrzeba będzie zaspokojona. A jakie to są te „podstawowe potrzeby”? Zauważyłem ostatnio zaskakującą zgodność tego, co się pisze w poradnikach opieki nad niemowlętami, z tym, co powiedział Jezus, a więc i Ojciec. Zobaczcie sami:
Dziecko płacze, bo

  1. jest spragnione/głodne,
  2. jest mu zimno/gorąco,
  3. chce się przytulić.

I rzekł do uczniów swoich: – Dlatego powiadam wam, nie troszczcie się o życie swoje,

  1. co będziecie jedli,
  2. ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie.

Życie bowiem jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie. Więc i wy nie pytajcie o to, co będziecie jeść i co będziecie pić, i nie martwcie się przedwcześnie. Tego wszystkiego bowiem ludy tego świata szukają; wie zaś Ojciec wasz, że tego potrzebujecie; lecz szukajcie Królestwa jego, a tamto będzie wam dodane. (por. Mat. 6, Łuk. 12)
Skądinąd wiadomo, że Bóg także jest naszym


      3. schronieniem


i do niego można uciekać, by poczuć się pewnie na każdym życiowym zakręcie i w każdym niebezpieczeństwie.

Jeszcze jedno: czy napisałem, żeby skupić się na tych podstawowych potrzebach, by nie stać się nieszczęśliwym? Poprawka: owszem, dobrze jest zapewnić sobie jedzenie, picie, ubiór i schronienie, ale warto też prócz tego zapragnąć czegoś więcej. Ale nie więcej w sensie: więcej jedzenia, picia, droższe ciuchy i dom, ale więcej ponadto. Jezus nazywa to Królestwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz