Wpis o tym, jak przypomnieć sobie, że się jest dorosłym i jakie to fajne.
Mlaskałem jeszcze ze smakiem na myśl o burgerze „Jaś”, którego dostałem w „Jasiu i Małgosi” – na Jana Pawła. W głowie symbolicznie zaszumiał beczkowy żywiec, spożywany w towarzystwie M., który opowiadał o Portugalii i swoich zaręczynach. Prawdopodobnie nie smakowałby mi, gdyby nie ten burger i gdyby nie opowieść M. o urokach Sintry, Lizbony i Cascais. Zawsze, bez względu jak zacny jest lokal, podejrzliwie patrzę na te kraniki, na lejący się z nich złoty płyn, jakby jaśniejszy niż ten z butelki. Ile tam dodali wody – myślę i,
Mlaskałem jeszcze ze smakiem na myśl o burgerze „Jaś”, którego dostałem w „Jasiu i Małgosi” – na Jana Pawła. W głowie symbolicznie zaszumiał beczkowy żywiec, spożywany w towarzystwie M., który opowiadał o Portugalii i swoich zaręczynach. Prawdopodobnie nie smakowałby mi, gdyby nie ten burger i gdyby nie opowieść M. o urokach Sintry, Lizbony i Cascais. Zawsze, bez względu jak zacny jest lokal, podejrzliwie patrzę na te kraniki, na lejący się z nich złoty płyn, jakby jaśniejszy niż ten z butelki. Ile tam dodali wody – myślę i,