wtorek, 20 marca 2018

Skrzydła

Dwaj tatusiowie ubierają dzieci po basenie i rozmawiają...
- A wiesz, kupiłem skrzydło.
- Tak?
- No, już sobie polatam, świetne jest. Tylko cicho, bo na razie to tajemnica.
- Ale tamto masz nadal?
- A mam. Może jeszcze się naprawi. Ale kupiłem dokładnie ten sam model i kolor, nie pozna.
- Ha, ha...
- No. Ale jak okazyjnie!
- Że jak niby?
- Bo to trzeba dobrze trafić. Na początku sezonu zwykle ludzie kupują, a się dopiero uczą. Trafią na taką pogodę, że ich wiatr porwie. A to skrzydło to jest jak narowisty koń, nie każdy potrafi pokierować. I już się boją, i sprzedają...
- Serio?
- Właśnie, a za nowy to zapłacisz z trzy i pół tysiąca euro. Kawałek materiału. Ja taki za tysiaka wyhaczyłem. Żona nie wie.

Ja tego słucham, swoje dzieci ubieram, myślę: - Teraz ma dwa skrzydła niebieskie. A żona nie wie... że on anioł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz