poniedziałek, 5 marca 2018

Równowaga

- Ja raz w tygodniu mam taki dzień, że tylko piję wodę z cytryną.
- I nic pani nie je?
- Nie. A wie pan, jak się po tym dobrze czuję?
- No, to taki post, słyszałem, że oczyszcza organizm.
- Właśnie, no a w inne dni staram się jeść co trzy godziny.
- Ja pani gratuluję samodyscypliny. Też bym tak chciał.
- O, bo widzi pan, ja zmierzam do tego, żeby mieć w życiu równowagę...

Uśmiechnąłem się, kiwnąłem głową. Tylko to. I poszedłem, nie chciałem być niegrzeczny. Nie chciałem zachwiać równowagi. Ale gdybym chciał, powtórzyłbym to powiedzonko: kiedy to człowiek może osiągnąć idealną równowagę? - W grobie. Albo: żeby iść do przodu, trzeba przenosić ciężar z nogi na nogę, trzeba się trochę chwiać i się z równowagi wytrącić. Albo ten psalm, rewelacja: "Tylko on jest moją skałą i zbawieniem, moją twierdzą; nie zachwieję się ZA BARDZO" (62:2). A zatem: TROCHĘ się pokiwam, nie ma w tym nic złego. Tylko życie. Piękne, rozchwiane życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz