piątek, 11 sierpnia 2017

Dojrzewanie II

Zatrzymałem się przed Żwirki i Wigury. Tam przed światłami jest taka barierka ze stopniem do podpierania się dla rowerzystów. Napisane: "dziękujemy, że wybrałeś rower". Ale to wiem. Nie wiedziałem natomiast, że można mieć takie piękne, siwe włosy! Oto przede mną stała na rowerze kobieta względnie młoda, może nie wybitnie atrakcyjna, za to miała wspaniałą burzę, falę włosów, w połowie siwych, w połowie czarno-kasztanowych. Zupełnie naturalne, długie, gęste, fantastyczne! Niestety powstrzymałem się przed głośnym komplementem – sam nie wiem, dlaczego.

Gdy zapaliło się zielone, wyprzedziłem siwą rowerzystkę zaraz po przekroczeniu jezdni, zerkając tylko, jak te jej włosy rozwiewa delikatnie wiatr. I pojechałem dalej, nieco szybciej. Ale myślałem
jeszcze chwilę o tym; nie tylko same włosy mi się podobały, ale fakt, że jest ktoś, kto takie włosy chce mieć i ma, nie farbuje, nie cuduje. Nie ukrywa – przeciwnie: eksponuje! I okazuje się, że… to robi wrażenie. Przynajmniej na mnie.

Mojej A. również powtarzam często, że podobają mi się jej siwe włosy, które wprawdzie chowają się trochę pod spód, ale… są. Jest ich nawet całkiem sporo; widzę je dobrze zwłaszcza wtedy, gdy jestem blisko i głaszczę jej głowę. W ogóle oglądanie z bliska ukochanej dziewczyny jest fascynujące – podobnie jak wycieczka po starówce miasta, w poszukiwaniu ciekawych detali architektonicznych, bez których budowla może też byłaby piękna, ale nie aż tak. A już na pewno straciłaby wiele ze swego charakteru.

Poprawność polityczna, że się tak wyrażę, każe mi chwalić włosy A. również wtedy, gdy są świeżo zafarbowane henną. Zresztą henna jako farba naturalna sprawia wrażenie… naturalności, w przeciwieństwie do chemii. No więc chwalę, całkiem szczerze. Jest jednak w siwiźnie coś, co mi się podoba, nie tylko wizualnie. Jest dojrzałość.

Nagrywałem pięć lat temu audycję: gościem Jagody Markiewicz była Natalia Niemen. Dawno to było, ale zapadło mi w pamięć, jak powiedziała, że z entuzjazmem podchodzi do dojrzałości, starzenia się, że wręcz doczekać się nie może, kiedy przekroczy czterdzieści lat. W ustach kobiety brzmiało to bardzo ciekawie, a we mnie dodało kolejną porcję sympatii dla pani Natalii. Bo co? Bo podoba mi się dojrzałość i dążenie do niej – to dodaje uroku osobistego, bez względu na płeć i wiek.

Nie mówcie mi tylko, że pozory mylą, nie nazywajcie złudzeniem – ja wierzę w siwy włos: że to człowiek szczery (nie tam jakiś tupecik), głęboki i szeroko patrzący, mądrzejszy, może ciut bardziej zmęczony, ale z pewnością nie nudny – o, przeciwnie! I przy tym piękny. No bo w końcu o żonie swej też piszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz