- Ja teraz mówię, a wy wykonujecie! - Mówi Fi., próbując przekrzyczeć rozmowę na koniec naszej grupy domowej w piątek.
- Oho, Filo w swoim żywiole... - Komentuje A.
W sobotę rano dobiegają nas odgłosy z dziecięcego pokoju.
- Ale babciu, przerwałaś mi!
Słucham, jak to się rozwinie. Do A. mruczę półgłosem:
- Żeby on z taką gorliwością zauważał wszystkie te momenty, kiedy on komuś przerywa. - Jest tego sporo.
Znajomy kiedyś powiedział, pamiętam, że jego syn "ma cztery lata i myśli, że jest pępkiem świata. I to jest dobre, nawet fascynuje go, taki etap"... No to - właśnie Fi. w ten etap lekko wszedł. Zresztą U. też... Można się śmiać, można patrzeć z politowaniem, perswadować i uczyć na przykładach z życia, że "pępkiem świata wcale, drogie dziecko, nie jesteś"...
Ale z drugiej strony... Coś w tym jest, coś dobrego. Coś takiego, co chciałbym zachować, gdy już dojrzeję jako prawdziwy mężczyzna, czyli taki, który świadomy jest m.in. tej prawdy: "twoje życie nie należy do ciebie". Zachować choć trochę tego poczucia, że jestem najdroższy dla Taty - dla Boga. Czy mam jeszcze ociupinkę tego, tego? Proszę, obym miał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz