niedziela, 4 lutego 2018

Grzanki

- Proszę. - Stawiam przed Fi. talerz, a na nim dwie grzanki.
- O, tato, a możesz mi jeszcze...
- ...co, pokroić?
- Tak, pokroić...
- Każdą na dwa?
- No, każdą tak i jeszcze tak.
- Czyli każdą na cztery?
- No, tak, na cztery. - Potwierdza. Lubię to dzielenie, odejmowanie i dodawanie przy okazji najprostszych czynności. To sobie myślę i kroję. Teraz z dwóch zrobiło się osiem. Układam je obok siebie, w kwadrat trzy na trzy. A że trzy na trzy to byłoby dziewięć, a ja mam tylko osiem, to kwadrat jest ułomny, jakby bez jednego puzzla. Tego jednego brakuje na rogu.
- Zobacz, Filu, tu masz grzanki w małych kawałkach, jak chciałeś, ułożyły się w kształt serca. - Fi. patrzy. Ja jeszcze przekręcam o dziewięćdziesiąt stopni, żeby już nie miał wątpliwości: serce jest. - To znaczy... - Przekonuję. - To chyba znaczy, że chlebek cię kocha. - An. teściowa to słyszy i śmieje się. - Albo... - dodaję - ...że tata cię kocha.
- Że tata mnie kocha! - Fi. z przekonaniem wybiera opcję drugą, przy tym traktuje to jak kolejny absurdalny żart z mojej strony - jakżeż mogłem coś takiego wymyślić z tym chlebkiem. Wiadomo, że tata.
- Masz rację, kocham cię, Filu.
- No, nawet bardzo! - Dorzuca, z buzią pełną grzanki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz