czwartek, 20 kwietnia 2017

Pamięć

Potrzebuję pewnej perspektywy, chwilowego i przejściowego punktu siedzenia, żeby twierdzić, że nic nie ma znaczenia. Nic z tego, co było. Choć jest to oczywistym kłamstwem.

Potrzebuję pewnego punktu widzenia, żeby odkryć prawdę, klucz: dlaczego każde wspomnienie jednak jest istotne. Zrozumieć, dlaczego przeszłość doprowadziła mnie do teraz.

Na przykład kiedy po raz pierwszy pojechałem na ten obóz letni i po co tyle razy tam wracałem. Albo kiedy po raz pierwszy tańczyłem z dziewczyną naprawdę blisko i jak to było. Albo ile razy usłyszałem: możemy zostać przyjaciółmi. Albo nic nie usłyszałem, bo nie umiała tego powiedzieć. Albo kiedy po raz pierwszy wstydziłem się tak bez sensu i tak mocno, że zjadłem całą karteczkę, żeby nikt się nie
dowiedział, co tam napisałem. Albo co czułem przy ognisku tam, w tamtych górach, po całym dniu wędrówki. Z kim. Albo jak to było w tamtym kościele, gdy po raz pierwszy modliłem się: Jezu, bądź moim Panem - i co się później stało i co się nie stało. Albo ile razy i po co byłem w leśniczówce Pranie. Albo co czułem i co robiłem, siedząc kolejny wieczór całkiem sam - tam w Wiedniu. Albo dlaczego nigdy nie zaciągnąłem się papierosem i nigdy nie miałem kaca. Albo ile razy byłem zboczony i ile razy coś pchało mnie znów na środek mojej ścieżki. 

I na koniec odkrywam, że to wszystko - owszem, ma znaczenie: dla mnie samego. Że już pal sześć, czy to komuś opowiem - z sercem lub bez serca. Ale czy wiem, jak mnie to wszystko prowadziło przez lata? Czy jestem świadom tych drogowskazów? A może wolę już nie pamiętać i wierzyć w przypadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz