piątek, 28 kwietnia 2017

Prąd

- Asz! Psia krew! Elektryki pieprzone... Kto to robił?! - Zaczął kląć facet, który przyszedł podłączyć antenę do telewizora i popieściło go.
- Ja, a co tam? - Wszedł właśnie inny.
- Jak wyście to robili?
- A, no bo my chcieliśmy dobrze i to tak trochę inaczej...
- No ja wiem, że chcieliście dobrze, ale jest źle!
- Żonę prąd kopnął z wody, jak kran odkręciła. - Wtrącam nieco oburzony.
Majstrują, majstrują, wyciągnęli jakiś wkręt, który niby zwarcie robił.
- To co, już dobrze będzie? - Upewniam się.
- No, powinno.
Dzieci śpią. Domek świeży, po remoncie, wszystko fajnie, tylko ten prąd. Elektryki...
- Aaaarr! - Słyszę z łazienki.
- Co jest?
- No znowu! Nawet twarzy umyć się nie da. - Utyskuje A. słusznie rozeźlona.
Sprawdzam, mnie nie kopie. Ani z kranu, ani z prysznica.
- Mnie nie kopie. - Obwieszczam.
- Ciebie nie?
- Mnie nie. Ani teraz, ani wcześniej. - Wyłączam bezpiecznik od bojlera.
- A teraz? - Dopytuję. A. z pewną obawą zbliża palec do kranu, jak do czarodziejskiej różdżki.
- Nadal. - Potwierdza A. Teraz wyłączam bezpiecznik od światła w łazience.
- A teraz?
- Teraz nie.
- No to się wykąp. Wody starczy.
- Ale to dziwne, nie?
- No dziwne. I w ogóle jakiś skandal, cholera. - Dodaję już ździebko wkurzony na właściciela domków, skądinąd dość uczynnego i sympatycznego.
- Ale że mnie tak kopie, a ciebie nie.
- To też. To też... Hm...
- Może ja jestem jakaś naładowana? Tyle się złościłam.
- Ale się wyładowałaś. Ja gromadziłem w środku. To chyba gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz