wtorek, 23 stycznia 2018

Sodoma

- Filu, no co ty, zepchnąłeś keczup parówką wprost poza talerz i na spodnie?
- No...
- Spychaczu... Zbieraj! Zrzucaj jak najwięcej na spodnie. - Nabijam się. A Fi. już chce zaradzić coś na swoją plamę. - Czekaj, nie rozcieraj po spodniach, ja zbiorę nożem. Tak jest najlepiej. - Skoczyłem do szuflady ze sztućcami. Tymczasem Fi. przemyślał wszystko.
- Tato, ty nie możesz mówić żadnych słów głupich, złych i groźnych.
- A głupie, złe i groźne słowa to są takie, z którymi ty się nie zgadzasz? Albo jak się śmieję z czegoś, co ty zrobiłeś?
- Tak, to są takie, z którymi ja się nie zgadzam.
- I ja nie mogę nic takiego mówić?
- Tak. I na takie słowa spadnie ogień i spłoną na całym świecie, i ich nie będzie.
- Ha ha. - Zaczynam stylizować na opis zniszczenia Sodomy: - I zesłał Pan ogień i deszcz siarki na wszystkie słowa złe, głupie i groźne, z którymi nie zgadzał się Filo i zniknęły, i tylko dym się unosił.
- Tak, tato. Tak było, to znaczy tak będzie. - Poważnie podsumował syn mój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz