wtorek, 21 listopada 2017

Tchórz

U. wdeptuje w kałużę na środku przedpokoju. 
- Tato! Tu jest mokro!
- Tak? To może Pola... - Zerkam na drzwi od toalety i wzdycham. No tak... Teraz nie dość, że nie na klamkę, to chyba jeszcze uchylone być muszą, bo już sobie łapką nie otwiera. Chyba tak.
- Tak, tato, to Pola. - Stoi U. zbulwersowana. Na jej miejscu też byłbym. Mokra skarpeta to jedna z moich największych fobii sensorycznych i paskudztwo, jakich mało. Nawet jeśli to tylko woda. A co dopiero kocie siki. Albo rzygi.
- Tak, to Pola. - Sięgam papier toaletowy do wytarcia.
- To Pola! - Nastaje U. nie wiadomo na co.
- Chcesz, żebym ją ukarał? 
- No, tak.
- Wiesz, już tyle razy to robiłem, że nawet mi się nie chce, zresztą... może nie umiała sobie otworzyć toalety. Tak mogło być. - Burczę, pochylony nad resztkami kałuży i z wolna podnoszę się z kolan, by wywalić papier do kibla. Tymczasem U. doskoczyła do Poli. Pola łeb podniosła, jakby chciała miauknąć: "ale oso chosi"?
- Pola to twoja sprawka?! - Oskarżycielskim tonem atakuje U. - To twoja sprawka, Pola! - Wygraża. A kot nic, tylko patrzy nierozumiejącym wzrokiem.
- Ty mały tchórzu! Ty mały tchórzu! Ty mały tchórzu!
- Kto jest małym tchórzem? - Wchodzę do kuchni.
- Pola!
- Dlaczego? 
- Bo...
- Bo nie chce się przyznać?
- Tak, bo nie chce się przyznać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz