piątek, 2 czerwca 2017

Nieistotne

- Prosiłam cię, żebyś mi przestawił tu krzesło i zdjął te kilka ubrań z niego.
- Co? Nie słyszałem tego. Kiedy?
- Kiedy? Przed chwilą.
- Ale tutaj byłaś? - Zacząłem robić małe dochodzenie, kierowany niepomiernym swoim zdziwieniem. No bo jak to możliwe?
- A czy to teraz ważne? - Irytuje się A., bo to już ostatnio nie pierwszy raz. - Tak, byłam tu, nie miałam głowy w pralce, na pewno musiałeś mnie słyszeć.
- Nie mogłaś być pewna.
- A jak mam się niby upewnić? Co ja mam zrobić?
- Nie wiem, zapytać, czy słyszałem. Mogłem być zamyślony. Tak, na pewno byłem zamyślony swoim świetnym pomysłem, żeby ci przestawić pianino, żebyś mogła widzieć piosenki na komputerze.
- Ale ja chciałam tylko krzesło.
- To nieistotne, po prostu byłem zamyślony. - Tłumaczę się. Chociaż musiałem być naprawdę skupiony, żeby nie słuchać niczego. Pociesza mnie myśl, że wielu mężczyzn tak ma. Mark Gungor też mówił o tym. Stąd właśnie ten motyw z głową w pralce. Chciałem się jeszcze pokłócić, ale fuknąłem tylko: - Kurczę, to nie moja wina.
- Właśnie, że twoja.
- Hm!
Już nic nie powiedziałem, bo jakoś tak głupio - siadaliśmy przecież właśnie, żeby razem zagrać i śpiewać coś z uwielbienia. Pomyślałem, że byłoby dużo lepiej, gdyby całe dnie chodzić w takiej świadomości: nie mogę się z nim, z nią pokłócić, bo zaraz będę (znów) dziękował Bogu, chwalił go, śpiewał, cieszył się czasem z nim - i co, czy mam to wszystko robić, nie pozbywając się pretensji do innego człowieka, żalu, złości itp.? Słusznie, czy niesłusznie, atakuję czy bronię się - to wszystko jest tak mało ważne (z właściwej perspektywy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz