sobota, 3 czerwca 2017

Królewna

W zeszłym tygodniu robiłem wywiad z powstającym czasopismem "Kosmos" dla dziewczynek. - "Nie zaksiężniczkujmy ich." - Padły słowa. Bo z grubsza chodzi o to, by dziewczynki, jeszcze w wieku przedszkolnym tak pełne wiary w siebie i swoje nieograniczone możliwości, nie straciły tej wiary. A o to bardzo łatwo. W szkole są poddawane presji środowiska, reklam itp. Wymagania są proste (lub prostackie) i nierealne zarazem: być miłą i się podobać. Tymczasem dziewczynki w niczym nie ustępują chłopcom, jeśli chodzi o zdolności do sportu, przedmiotów ścisłych, sztuki, biznesu, w ogóle wszelkich dziedzin, w jakich można osiągać sukcesy.

Owszem, jest też i tak - próbowałem nieśmiało wtrącać - że dziewczynki są inne: biologicznie i psychicznie. To oznacza również inne preferencje i predyspozycje. (Tym zdaniem narażam się okrutnie genderystom.) Ale te różnice nie tłumaczą i nie usprawiedliwiają tak wielkich nierówności, jeśli chodzi o liczbę kobiet i mężczyzn otrzymujących prestiżowe stanowiska, nagrody itd. Prestiż nie jest w życiu najważniejszy, ale... coś pokazuje. Na tej nierówności tracą nie tylko kobiety, ale wszyscy. Argumentem trudnym to podważenia jest to, czego można się dowiedzieć od samych dziewczynek. A często sprowadza się to do zdania "Kosmos jest tylko dla chłopaków". A więc gdyby tak - z dala od genderowego szaleństwa i wpychania dziewczyn, kobiet tam, gdzie je widzi socjolog i technokrata - po prostu nie przeszkadzać, nie psuć świata dziewczynek?

- Moja myszko. 
- Nie jestem myszką.
- Moja królewno.
- Nie jestem królewną.
- A kim jesteś?
- Sobą!
Takie dialogi z U. zabawne i... Pewnie za wcześnie, żeby je uznać za znaczące. Ale za dobry znak - czemu nie? Strasznie mi się to podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz