wtorek, 3 października 2017

Dziewczynki

Czasem człowiek zapala się, by fanatycznie atakować "czyste zło", które dostrzega wokół. A dostrzega go – w miarę wzrostu fanatyzmu – coraz więcej i więcej. Nie przyjdzie mu do głowy, by skupić się na innym, realnym zagrożeniu i wytępić lub odciąć sobie drogę powrotu do rzeczy, które sprawiały mu przyjemność, łechtały dumę i... uzależniały, prowadziły na manowce, do próżnej nadziei, do uwielbienia "bożków".

Tak właśnie odczytuję fragment Księgi Liczb, w którym Mojżesz z rozkazu Pana wzywa do zemsty na Midiańczykach. Gdy zbrojny hufiec rozbija wrogie plemię, Mojżesz dziwi się: "Zostawiliście przy życiu wszystkie kobiety? Przecież to one były przeznaczone dla synów Izraela, by ich skłonić do odstępstwa". W rezultacie przy życiu zostały tylko dziewczynki, które nie mogły mieć nic wspólnego z całym procederem, słowem: dziewice.

To mi daje do myślenia, zwłaszcza w mojej codzienności naćkanej rzeczami, które odwracają uwagę od Boga. Są to takie "kobiety", które "na miękko" doprowadzają do odejścia od wiary. I nawet tego nie zauważam – tak mi jest milutko i cieplutko na tych małych "midianickich ucztach". Oczywiście to jest jedna z dwóch strategii Złego. Stosuje ją, gdy zawodzi inna, to jest "mężczyźni", którzy przyjdą mnie zgnoić – bieda, choroba, kradzież, przemoc. Midianici do spółki z Moabitami nie wierzyli, że zdołają pokonać Izraela siłą i stąd taki podstęp.

Zdaje mi się nieraz, że chrześcijanie za dużo rozglądają się za diabelskim zagrożeniem z zewnątrz – "wojownikami" (a nawet sieją strach przed nimi), podczas gdy w zaciszu i ukryciu dają się ugotować jak żaba przez "kobiety", które zapraszają na rozkoszne uczty. Tymczasem wszystko to należy... zlikwidować. Wszystko prócz "dziewczynek" – rzeczy zupełnie niewinnych, które faktycznie będą służyć Bogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz