poniedziałek, 16 października 2017

Niespodzianka

— Aha, to dla Ani? – Upewniam się.
— No, tak...
— A myślałem, że go sięgnęłaś dla nas, żebyśmy się przykryli. Dopiero patrzę: nowy wzorek, nowa metka. Ładny...
— Tak?
— Pewnie. Dobry miałaś pomysł. – Chwalę. A. chowa koc z powrotem do szafy. I kładziemy się "na chwileczkę". A. zaliczyła dziś kilka kursów rowerem z przyczepką z dziećmi. Ja nie tak fizycznie zmęczony, ale głowę mam ciężką: od dwunastu godzin gdzieś w drodze, w pracy. Dużo miałem dziś w Instytucie, potem jeszcze wywiad w Radiu...
Pika domofon.
— Ula, słyszałaś?
— To babcia Ania!
— Tak! Biegnij ją przywitać! – Na boku: – He he, poszła. – I dalej leżymy, zmęczeni, nie do życia. An. otworzyła, weszła.
— Babciu Aniu! – Słychać z przedpokoju. – Mamy w szafie dla ciebie... – Zaczyna U. Ale chyba się zreflektowała, biegnie tu z powrotem. – Mamo, możemy otworzyć szafę?
— Nie, musimy poczekać...
— Nie! Nie musimy czekać!
— Ale dziś nie ma urodzin babci. Babcia ma urodziny w sobotę. – Tłumaczymy. U. przemyślała sprawę. Posmutniała, chyba się pogodziła. Biegnie po raz trzeci – znów do An.
— Mama powiedziała, że nie możemy otworzyć szafy!
Śmiejemy się. Ja mam komentarz w dwóch słowach:
— Mistrzyni niespodzianek... 
— Chyba to ma po babci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz