czwartek, 28 grudnia 2017

Pół

Spotkanie trwało może trzy, może pięć minut. Spotkanie w pół drogi. Nawet nie w kinie czy gdzieś na kawie, nawet nie... Tylko na przystanku. I nie był to przystanek, na który chciałoby się wracać lub tam przesiadywać, otoczony murkiem z bluszczem albo krzakiem róży. Nie, duża, podmiejska ulica, , stara wiatka z pogiętej blachy i szkła, które ktoś już dziesięć razy wysprejował, a ktoś zmył. I nie była to wiosna. A jeśli była, to wczesna, pochmurna i zimna. Tak, przede wszystkim zimna. Taka, w którą nie chce się spacerować, a najwyżej rozmawiać na czacie. Bo kiedyś modne były czaty.
- A jakie masz oceny? - Zapytała dziewczyna, zmieniając temat.
- No... czwórki, piątki... - Odpowiedział. I dodał: - A jakie to ma znaczenie?
- Nie, w sumie... - Zawahała się, patrząc gdzieś w dal, w przecznicę. Spojrzała znów w jego oczy: - A lubisz czytać?
- Lubię, chociaż...
- Co?
- Znowu tak dużo nie czytam, może książkę w miesiącu. A ty?
- Ja... Chyba pójdę już. Może się kiedyś jeszcze spotkamy. 
- Może tak... - Patrzył, jak wsiada do autobusu. Zaczęli oddalać się o te swoje pół drogi. A może pół bajki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz