wtorek, 12 grudnia 2017

Górnolotne

Drzwi zamknięte, historia powtarza się: U. złości się i chce do mamy.
- Ale mama wyszła z ciocią do kina.
- Nie chcę, żeby szła z ciocią do kina. -
- No ale wyszła, nie możemy teraz pobiec do niej. - Jak łatwo się domyśleć, stwierdzanie tego faktu mogło sytuację tylko pogorszyć. A jednak wciąż często wydaje mi się, że podawanie do wiadomości stanu faktycznego, z którym trzeba się pogodzić, pomoże... się z nim pogodzić. Nie, znów nie działa. Bo działać nie może. Dziwni są ludzie, w tym dzieci, w tym ja. Niereformowalni. Potrzebujemy tylko zauważenia; aby ktoś przywiązał wagę do naszych emocji. (Jakby to miało sprawić, że "rozlane mleko" wróci się do szklanki. Bez sensu.) Przypomniawszy sobie tę dziwną zasadę, powiedziałem U.:
- Czyli jest ci przykro, że mama wyszła?
- Tak!
- I jesteś też zła, że tak się stało?
- Tak!
- I tęsknisz za mamą?
U. jeszcze chwilę popłakała, po czym przyszła przytulić się i chwiejnym jeszcze głosem wyznała:
- Bo ja tęsknię za mamą.
- O, Ulciu, ja też tęsknię. Ale kocham mamę i dlatego chcę jej zrobić przyjemność. A dzisiaj przyjemność zrobi mamie to, że może wyjść do kina.
- Ale ja nie chcę, żeby poszła... - U. znów swoje, choć już spokojniej.
- No, wiem, że nie chcesz. Myślę, że jeszcze kiedyś nauczysz się, że czasem z miłości robimy rzeczy, które niekoniecznie nam się podobają. - Sam zdziwiłem się, jakie to górnolotne słowa wyszły z moich ust. Ale mimo to proste i... prawdziwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz