środa, 26 lipca 2017

Wszystkiemu

- A wiesz, że Ula, jak dzisiaj wstała, to - tak, jak zawsze woła: mamo! - tak teraz wołała: tato! - Relacjonuje mi A.
- Ojoj, naprawdę? - Rozczuliłem się. - Szkoda, że już wtedy dawno byłem wybiegłem do pracy. Ale przecież Ula też często sama wychodzi z łóżka i z pokoju, nie?
- Tak, ale teraz wołała. I widzisz, jeden wieczór z nią spędziłeś i już ją masz. - Śmieje się A.
- Ha ha... No nie jeden, nie jeden.
- No dobra, nie jeden. Ale patrz, nawet pozwoliła ci, żebyś ją spać położył.
- A, to fakt. Impossible.
- A zawsze chce, żebym ja poleżała przy niej.
- Prawda. Ale akurat wczoraj to nie było trudne, bo usnęła w dwie minuty, taka zmęczona była. A tak na marginesie, to... nie pierwszy raz już "pozwoliła". - Znowu podkreślam swoje wielokrotności.

A potem pomyślałem, wracając z pracy rowerem, że wprawdzie można śmiać się z dziecka, że "zdradza" mamę tylko po jednym wieczorze spędzonym z tatą lub babcią, ale... jest to śmieszne tylko powierzchownie. Gdy się nad tym lepiej zastanowić, to... ta dziecięca ufność, że ktoś, kto ci poświęca czas, kocha cię i nie opuści, i nie zawiedzie, a już tym bardziej nie zrani - ta ufność jest godna podziwu i naśladowania. A właściwie nie naśladowania; raczej do odnalezienia gdzieś w sobie, w sercu. Gdy się poszuka głęboko, gdy się sięgnie (nieraz) daleko w przeszłość, odnaleźć można te same emocje, to samo nastawienie. Może i naiwne, ale... taka jest miłość - "wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz