niedziela, 7 maja 2017

Luzak

Właśnie żeśmy się wygramolili z przejścia podziemnego przy metrze. Fi. posuwał na swojej hulajnodze, U. bez przekonania próbowała zasnąć w wózku, ja go pchałem, natomiast A. szła sobie trochę nieprzypisana do niczego. Jeśli już, to do kogoś - do nas. Luźną grupką toczyliśmy się z Domu Sztuki, to jest z kościelnego spotkania - do domu.
- Taatooo! Wyprzedzam cię! Ja wygrałem, a ty - przegrałeś! - Powtarza swoją kwestię Fi. Lubi to mówić.
- O, nie! - Udaję głęboki zawód przed Fi. Dokładnie tak, jak on chce. Odgrywamy role. Lubi to. Może nawet za bardzo. Dlatego często zmieniam scenariusze - a to dla rozrywki, a to dlatego, żeby go wybić ze schematu jakiegoś.
- Tatoo! Wyprzedziłem cię!
- O, nie! Muszę cię teraz dogonić, nie dam się.
- Nie, tato, nie! Nie możesz!
- Muszę!
- Niee! - Fi. już jest zły. Staję w miejscu.
- No, teraz ty mnie! - Zachęcam. On rusza, ale już widzę, że nerwy na postronku. - Ty chciałeś się ścigać, ale tak, żebym ja nie ścigał się naprawdę? - Pytam, ale nie dla pytania. Pytam tak, bo wiem, jak jest. Pytam tak, że układam mu w głowie.
- Tak. - Przyznaje Fi.
- Ale wtedy nie ma mowy o wygranej. - Stawiam na ostrzu noża.
- Ale, tato, nie! Ja wygrałem, a ty przegrałeś!
- Ok, ale wiesz co? Mi wystarczy to wspomnienie chwili, kiedy byłem pierwszy przed tobą.
- Ale to ja byłem pierwszy!
- Pierwszy na mecie.
- Tak.
- No ale ja przedtem przez moment prowadziłem.
- Ale tato... - I tak się droczymy.
Tymczasem U. znów się podniosła. Jeszcze ją uśpię. Jeszcze pospaceruję. Chcę, żeby spała. Taki mój los w tej chwili - trochę przykuty do tego wózka.
- A wiesz... Jak mi fajnie było dziś rano? - Zagaduję A. - Jak wsiadłem do autobusu. Bez dzieci, nawet bez torby, no luzak. Chciałem, żeby mnie tak wiózł przynajmniej dziesięć przystanków. A to tylko jeden. - Zwierzam się. A mogę tak gadać, bo dziś to A. spała dłużej, a ja robiłem śniadanie dzieciom - małym oprawcom poranka.
- A wiesz, jak mi było fajnie wczoraj wieczorem? Wyszłam sama, nie po zakupy. Jechałam autem sama. Wróciłam, o której chciałam... - A ona może tak gadać, bo tak. Już ja dobrze wiem, że tak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz